[De Profundis RPG] Reanimacja reliktowej sztuki pisania listów
Każdego dnia urzędy pocztowe wszystkich kontynentów wysyłają w świat miliony kopert. Większość z nich niesie urzędowe pisma, rachunki za gaz, kartki świąteczne czy urodzinowe, drobne podarki – klocki składające się na rzeczywistość każdego człowieka, rysujące jej obraz – praca, dom, rodzina.
Ale w przestrzeni krążą też, w dzisiejszych czasach z rzadka, inne listy. Te osobiste, pełne intymnych zwierzeń. Miłosne, pełne namiętności i ukradkiem składanych przysiąg. Listy z prośba o wsparcie lub pomoc, czasem stonowane i pełne skrywanej dumy, innym razem rozpaczliwe, błagalne, ocierające się o szaleństwo.
Raz na sto lat – choć mam nadzieję jednak – trafiają się listy wyjątkowe, powodujące u pocztowców zdziwienie samym swym wyglądem. Listy opatrzone nietypowym nazwiskiem, czasem przewiązane sznurkiem zabezpieczonym lakiem, grube – bo wypakowane po brzegi tajemnicami, których pan/pani w okienku nigdy nie poznają. Listy w starych kopertach, z pięknie wykaligrafowanym adresem, bądź przeciwnie – z kilkoma nabazgranymi ostatnim wysiłkiem literkami. Jedynie bardzo niewielu byłoby w stanie domyślić się co przenoszą takie listy. Jedynie ci, którzy wieczorami, zamknięci na głucho w swoich pokojach, wtajemniczeni, przy nikłych światełkach świec, z lękiem, obawą bądź smutkiem piszą swoja listy, byliby w stanie zgadnąć, że te tajemnicze koperty to nic innego tylko przejaw szaleństwa polskich graczy w RPG.
De Profundis – bo pod tym mianem rozprzestrzeniało się owo szaleństwo, to gra z gatunku Nowej Fali, która światło dzienne ujrzała w 2001 roku i szybko zdobyła sobie grono wiernych wielbicieli i której twórcą jest znany w środowisku RPG twórca i wydawca gier fabularnych Michał Oracz.
Na pierwszy rzut oka De Profundis to cienka broszurka formatu A4 z piękną, klimatyczną okładką, na której widnieje postać pochylona nad zapisanym maczkiem listem. „Gra na pograniczu szaleństwa” – informuje podtytuł. Drugi rzut oka odsłania jednak coś więcej: pomysł z pogranicza prozy H.P. Lovecrafta i psychodramy, otwierający przed poszukującymi niezwykłości graczami nowe terytorium do eksploracji. Jak to nowe? Otóż przede wszystkim za względu na to, że uniwersum gry De Profundis każdy z graczy tworzy sobie sam. Świat, postacie i wydarzenia pojawiające się w grze są wytworami myśli każdego gracza z osobna a częścią wspólną tej gry jest nastrój wydarty ze stronic opowiadań Lovecrafta – tajemniczość, szaleństwo kryjące się tuż za rogiem, analiza najmroczniejszych zakamarków duszy i epistolografia.
Tak, bo De Profundis to przede wszystkim sztuka pisania osobliwych listów. To gra korespondencyjna, ale różna od wszelkich innych gier korespondencyjnych jakie mogliście napotkać. Najogólniej rzec by można, iż każdy z graczy – podobnie jak w klasycznych grach RPG – przyjmuje fikcyjną osobowość i w jej imieniu pisze listy do innej fikcyjnej osobowości, innego gracza. Kilka fikcyjnych, korespondujących ze sobą osobowości tworzy Pajęczynę De Pofundis – sieć kontaktów komunikacji listownej pomiędzy postaciami. Tak wygląda „Gra na pograniczu szaleństwa” od strony technicznej. Jednak to w dalszym ciągu nie wszystko.
Jak wspomniałam wcześniej De Profundis oparte jest na klimacie rodem z twórczości Lovecrafta. Wszystkim dobrze znany jest system RPG Zew Cthulhu, wykorzystujący w swoim uniwersum Mitologię Cthulhu i wszystko co się z nią wiąże. De Profundis również wykorzystuje stworzony przez Lovecrafta świat, ale w nieco inny sposób. Jak wiadomo Lovecraft opierał swoją wizję literacką na znanej mu rzeczywistości, której przyprawiał wspomnianą już Mitologię Cthulhu, z całym jej panteonem bóstw i istot z pogranicza koszmaru. Podobnie sprawa się ma w De Profundis, gdyż postacie stworzone przez graczy osadzone są w naszej znanej rzeczywistości (kwestia wyboru czasu w której odbywa się gra jest do ustalenia przez samych graczy). Jednak rzeczywistość ta wcale nie jest taka na jaką na pierwszy rzut oka wygląda.
Jaka jest? No właśnie – to już zależy graczy. Być może jest taka jaką znamy, ale stworzona przez nas fikcyjna osobowość odbierają ją inaczej. Być może jest coś więcej niż tylko rzeczywistość a postać zaczyna powoli to odkrywać. Być może natknęła się ona w życiu na coś co zburzyło dotychczasowy porządek rzeczy i popchnęło ją do poszukiwania prawd znacznie głębszych i znacznie lepiej ukrytych? Być może – nie wiem, ale były to na pewno rzeczy, osoby lub wydarzenia które zainspirowały naszą postać do napisania o tym listu. Zwykle do kogoś kogo darzy zaufaniem, lub też do osoby znanej słabo lub wcale, ale która pomoże jej zrozumieć to co się dookoła niej dzieje.
Być może będą to listy spokojne i rzeczowe, referujące wydarzenia systematycznie, naukowo, zakończone prośbą o pomoc w ich interpretacji. Być może chaotyczne, rozpaczliwe, przepełnione lękiem przed prawdziwą rzeczywistością która subtelnie wyłania się zza kurtyny. Kto wie…
Ważne jest by je pisać. Nikt nie jest na tyle silny, by poradzić sobie z przerażającą prawdą w samotności…