Wasilij Machanienko „Droga Szamana” Recenzja książki
Kiedy pierwszy raz przeczytałam o LitRPG, wyobrażałam to sobie zupełnie inaczej, niż w rzeczywistości było. Z ciekawości od razu nabyłam pierwsze trzy części, ponoć najwybitniejszego przedstawiciela tego awangardowego nowego gatunku literatury. Co otrzymałam? Połączenie cyberpunka (chyba), z high fantasy (chyba) i naiwną stylistyką gier MUD.
Ja wiem, że to wszystko tak specjalnie. Że ta dziwna książka, w której mamy możliwość obserwowania rozwoju głównego bohatera porównując jego współczynniki (serio) oraz achievmenty (też serio), to tak ma być. Że celowo postacie są płaskie jak deska, bo to nie są prawdziwi ludzie. I że akcja ma być tak stereotypowa jak się tylko da. A także, że ja ewidentne jestem na takie kombo za stara.
A jednak coś w tych dziwnych książkach jest, bo – choć trudno znaleźć między tymi dwoma jakąkolwiek płaszczyznę porównania – poczułam się trochę jak licealistka, po raz pierwszy sięgająca po „Smoki Jesiennego Zmierzchu” z serii Dragonlance. I łyknęłam pod rząd aż trzy części.
Z mieszanymi uczuciami, choć coś w tym jest (tylko nie wiem co), wahałabym się między 3/10 a 5/10. Ostatecznie dałabym to drugie, ale prawie na pewno trochę bym przesadziła.