[Zew Cthulhu RPG] Madame Bihari. Postać z kampanii „Shadow over Warsaw”

„Podziel na trzy stosy. Przełóż. Jeszcze raz. Dobrze. Zobaczmy co tu mamy. Oj nie dobrze, nie dobrze. Starej daty szatyn obmawia cię i buntuje innych. Jeszcze będą z tego kłopoty. Widzisz tę winną dziewiątkę? Szpice do dołu to nieoczekiwana wiadomość, może zapowiedź podróży. Ale cóż to?! Proszę proszę, odwrócony król kier… Nie powiedziałeś mi, że jesteś z tych. W takim razie wróżba na koszt firmy!”

Plotki o madamme Bihari są grubo przesadzone a większość rozsiewa ona sama. Wbrew temu co zwykło się o niej mówić, nie jest cyganką a półkrwi i nie nazywa się Bihari lecz zwyczajnie, Aishe. Czerwińska. Choć z tym nazwiskiem to też trochę przesada, zważając na to, że ojciec jej – Boyko – walczący za czasów wojny w 2 Pułku Ułanów Legionów Polskich – przyjął pierwsze lepsze polskie nazwisko, bo swojego własnego nie miał.

Aishe ostatni raz widziała ojca tuż przed wojną, zanim zniknął na dobre – od czego wielu odetchnęło z ulgą. Gwałtownik był z niego jak na prawdziwego Cygana przystało, a zubożali rodzice matki – delikatnej i chorowitej Teofili z Wolskich, niechętnie spoglądali na zięcia, który podstępem i nieodwracalnie sprowadził był ich najmłodszą pociechę na złą drogę, czym przymusił do przyjęcia do rodziny obcych innej kultury. Bez ojca majątek stopniał szybko, że pozostała im tylko na Szmulkach stara kamienica po dziadkach Wolskich, która pozwoliła cierpiącej na suchoty matce dokonywać żywota w spokoju a Aishe zabrać się do roboty za marne pieniądze. Dopiero w 1930 r., gdy w Warszawie uruchomiono stadion Legii a w kinach grano „Moralność Pani Dulskiej”, Aishe niespodziewanie odkryła w sobie cygański rodowód madamme Bihari, który – z wróżb, seansów i wynajmu pokoi – pozwolił jej żyć skromnie, ale bez zaciskania pasa.

W starej zapluskwionej ze starości kamienicy Wolskich za niewielkie pieniądze pomieszkiwały więc te artystyczne dusze, którym się w życiu raczej nie powiodło. Ledwo wiążący koniec z końcem artyści, bankruci co to cały swój majątek przegrali w kasynie, podejrzane typy spod ciemnej gwiazdy, słowem wszyscy ci, którym nie przeszkadzały małe jednopokojowe mieszkanka z jeszcze mniejszymi kuchniami, nie pamiętającymi już nawet czasów dawnej świetności. Sama Aishe (to znaczy madamme Bihari), zajmowała ciasną czteropokojową suterenę z niewielkimi okienkami tuż pod sufitem, w której urządziła sobie nie tylko pokój z kuchnią, ale i profesjonalną salę wróżb, obwieszoną tandetnymi kotarami i obłożoną wyskubanymi perskimi dywanami, kupionymi kiedyś za bezcen na Bazarze Różyckiego. Piwnica ta mieściła prężnie działające studio horoskopu, wróżb karcianych i seansów spirytystycznych w jednym, z których Aishe czerpała korzyści nierzadko większe, niż z wynajmu wszystkich zapyziałych mieszkań pospołu.

PYTANIA OD STRAŻNIKA TAJEMNIC:

Jak wyglądacie, ile macie lat, skąd jesteście, jakie jest Wasze pochodzenie (narodowe, etniczne), czy macie znaki szczególne? 

Aishe urodę (a raczej jej brak) odziedziczyła po ojcu. Czarne jak smoła włosy, ciemne oczy, śniada cera i wystające kości policzkowe – w czasach dziecięctwa skazały ją na życie z nieuchronnym piętnem cygańskiego pochodzenia. Że była to tylko połowa prawdy żadne z dzieci ze szkoły nie chciało słuchać. Sęk w tym, że Aishe całe swoje dzieciństwo spędziła w podwarszawskiej Starej Miłosnej, w obrębie folwarku Kaczydół, na resztce ziemi należącej do dziadków Wolskich i nigdy nie wędrowała z taborem, nie kradła kur po wioskach i nie bałamuciła mężów słowiańskich żon. Czasem tylko, w tajemnicy i tak by nie narazić się na pełne emfazy wybuchy złości matki, chodziła z ukrycia podpatrywać Cyganów handlujących na wiejskich targowiskach w okolicach niedalekiego Janówka. Przypatrując im się z daleka zawsze zazdrościła im witalności i radości życia, a kolorowe stroje, korale i pieśni do dziś rozpalały jej motyle w brzuchu. Być może dlatego wiele lat później, już w skórze Madamme Bihari, czuła się jak ryba w wodzie. Obwieszona pobrzękującymi, choć bezwartościowymi, świecidełkami, w kolorowych chustach i powłóczystych spódnicach, w lakierowanych czółenkach i wśród bibelotów saloniku wróżb, czuła się tak, jakby  w swoich 40-tych już przecież latach, odzyskała swoją tożsamość.

Czym się wyróżniacie? (np. wygląd, cechy charakteru, akcent lub inne. Spróbujcie znaleźć przynajmniej jedną taką rzecz. Może być więcej) 

Niektórzy być może wzięliby to za swoiste rozdwojenie jaźni, ale kiedy Aishe była Aishe Czerwińską, wydawała się nudna jak przysłowiowie flaki z olejem, nijaka i mdła. Kiedy jednak stawała się Madamme, wszystko ulegało zmianie i nikt w tych dwóch kobietach nie poznałby jednej. Bihari była bowiem jak żywy ogień, przemawiała z tajemniczym południowym akcentem i pogmatwaną gramatyką, a rzucane przez nią maksymy i porzekadła obce były lokalnej kulturze. Z resztą – nikt z jej klientów czy lokatorów nie śmiał nawet wątpić, że Madamme Bihari jest prawdziwą Cyganką. Tak dobrze Aishe odrobiła pracę domową.

Czym się trudnicie, jakie jest Wasze wykształcenie, co robicie w czasie wolnym, jakie macie pasje? 

Salon wróżb Madamme Bihari nie miał szyldu ani reklamy, a mimo to wszyscy na Pradze wiedzieli, że mogą tu przyjść po wróżbę i pomoc z zaświatów. Największą popularnością cieszyły się pisane na zamówienie horoskopy, czytanie z rąk i wróżby z układów klasycznych na 52 dwie karty i talii 32 kart cygańskich. Oczywiście, każda z wróżba ma swoją wartość, a co za tym idzie – odpowiednią cenę – a te były najmniej bijące po kieszeni. Dla wymagających Bihari interpretowała sny i prognozowała z liczb i dat, ale najlepsze i tak przeznaczone było dla tych najbardziej zasobnych. Widowiskowy niczym przedstawienie teatralne seans spirytystyczny, z wykorzystaniem tablicy ouija,  luster, kryształów, sztucznego dymu, zapadek i linek ukrytych w podłodze i stole, gdyż – mimo najszczerszych chęci – Aishe nie potrafiła przywołać prawdziwych zmarłych. A jeść trzeba.

Ze szkoły podstawowej i gimnazjum Aishe wyniosła introwertyczny zwyczaj czytania książek. Cóż innego mogła wtedy robić dziewczynka wykluczona z zabaw dziecięcych i spotkań towarzyskich? Dziś, obok „służbowych” przedruków teozoficznych książek Heleny Blavatsky, jak „Izis odsłonięta” czy „Nauka tajemna”, w domowej biblioteczne stały mistyczne poematy Tadeusza Micińskiego i niepokojące opowiadania wielce niedocenianego Stanisława Grabińskiego. Gdy nikt nie patrzył Aishe zagłębiała się w poświęcone filozofii wschodu i reinkarnacji artykuły i publikacje Marii Rodziewiczówny, a nawet w cieszące się raczej złą opinią, archiwalne numery ezoterycznego miesięcznika „Wyzwolenie”.

Co jest dla Was ważne w życiu? (np. konkretne wartości, religia, itp.) 

Dziwne, ale Aishe/Bihari zawsze bardzo dbała o lokatorów swojej kamienicy. Kto wie, czy wynikało to z poczucia misji, czy ze swoistego pragmatyzmu – klient zadbany to wszak zwykle także nieawanturujący się – a może ze zwykłego braku innego celu w życiu? Nie chodzi tu tylko o umarzanie płatności tym, którzy zapłacić nie mieli czym, ani o nocne eskapady do pobliskich spelun w celach ratunkowych, w wyniku których przykrych konsekwencji unikali co bardziej topiący smutki w alkoholu mieszkańcy domu. Nie chodzi nawet o awantury z buńczucznymi (i  niebezpiecznymi) mężami uciekających pod skrzydła Bihari zmaltretowanych żon ani o narażanie własnego zdrowia, podczas wielotygodniowej pielęgnacji lokatora chorego na ciężką i zaraźliwą odmianę gruźlicy. Aishe/Bihari do serca wzięła sobie porzekadło: „mój dom, moja twierdza” i robiła wszystko, aby tę twierdzę utrzymać w posadach pod druzgoczącymi uderzeniami losu. I wszystkich, którzy w tej twierdzy żyli, bez względu na to czy byli w stanie się odwdzięczyć, czy nie.

Kto jest dla Was ważny w życiu? (spróbujcie napisać z imienia i nazwiska kto to taki)
Czy macie rodzeństwo, rodzinę? 

Aleksandra Michalczuk wprowadziła się do kamienicy wraz z 3-letnim synem – Grześkiem, zaledwie 4 miesiące temu, ale pomiędzy nią a Madamme szybko zdążyła rozwinąć się przyjaźń. Olka, buntownicza emancypantka, w dzień pracowała w fabryce „Druciaka” na Objazdowej a wieczorami roznosiła ulotki, brała udział w demonstracjach i wiecach oraz walczyła o prawa kobiet, budząc tym samym respekt Bihari, której zawsze brakowało tego typu odwagi.

Matka Aishe – Teofila z Wolskich Czerwińska – mieszka w kamienicy na pierwszym piętrze. Od lat choruje na suchoty, co jeszcze bardziej przydaje jej kruchości i delikatności. Wprawdzie matka nie wymaga stałej opieki, lecz sporadycznie wychodzi z domu. Życie doświadczyło ją wyjątkowo a i wcześniej była stworzeniem eterycznym i pokornym, drżącym lękliwie na samą myśl, że mogłoby sprawiać komuś problem. Teofila, mimo iż minęło wiele lat, wciąż tęskni za swoim Boyko i wierzy, że kiedyś powróci on z wojny. W twarzy córki widzi rysy swego dawno niewidzianego ukochanego.

Madamme przygarnęła podstarzałego, zagubionego w wielkim mieście Cygana – Peshę syna Rudej – wprost z ulicy. Zagmatwane losy wędrowca do dziś stanowią dla niej tajemnicę, gdyż z niestworzonych historii które opowiada niewiele można odczytać. Bihari nie wie czy Pesha zmyśla czy jest niespełna rozumu, lecz jego opowieść o cygańskim taborze jego wuja, upiorach wychodzących ze zboża podczas święta Hilwat i burzy, która powaliła stare drzewo to wytwór chorej wyobraźni czy metafora, której ona nie rozumie.

Czy jesteście osobami wierzącymi?

Cygański mity mówią, że Dewel i Beng wspólnie stworzyli świat i ludzi. Potem Bóg odsunął się od spraw ziemskich. Od tej pory tylko obserwował ludzi, bardzo rzadko ingerował w ich sprawy. Groźne, złośliwe, często okrutne duchy, boginki i demony były sprawcami przeróżnych ludzkich nieszczęść. Sęk w tym, że Aishe nigdy wierzyła w te wszystkie brednie. Ani w żadne inne.

Czy Wasze postacie znają się, jeżeli tak, to skąd?

Tadeusz Ampt wprowadził się do kamienicy w 1932 r. Rzadko zdarzali się lokatorzy, którzy pozostawali w domu Bihari aż tak długo. Młody skrzypek bez grosza przy duszy mógłby być niemal jej synem. Urzekł ją wrażliwą naturą i tym, że jego popołudniowe, słyszane przez ścianę, ćwiczenia koiły stargane dusze mieszkańców kamienicy lepiej, niż najbardziej olśniewający koncert w filharmonii. Nie będzie przesadą stwierdzić, że Tadeusza i Bihari, choć pochodzili z dwóch zupełnie innych światów, połączyła swoista symbioza, w wyniku której Madamme dbała o to aby utrzymać lokatorów we względnej kondycji cielesnej, a Tadeusz dbał o ich jaźnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *