„Smętarz dla zwierzaków” (1989 r., reż. Mary Lambert) Recenzja filmu
Info: oryg. „Pet Sematary”. Film oparty na powieści Stephena Kinga, który jest również jego scenarzystą oraz gra jedną z postaci drugoplanowych.
Wrażenie: film od dawna znam na pamięć. Oglądam co jakiś czas, ostatnimi razy już tylko dla tych kilku scen, w których pojawia się Pascow. Stephen King ma talent do widowiskowych przewodników duchowych.
Relacja (bez spoilerów): wydaje mi się, że streszczać nie ma sensu. Książka Kinga i oba filmy są prawdopodobnie równie popularne co Beyoncé.
Będzie wiec krótko. Fantastyczny klasyk bez nadużywanych dziś jump-scenek, w którym opowieść snuje się harmonijnie i leniwie aż do samego końca. Film posiada ten unikalny urok jakościowych ekranizacji z lat 80-tych, w których nie ma gwiazdorzenia a opowieść jest najważniejsza.
Jedyną prawdziwą gwiazdą w „Smętarzu” jest Pascow. I może trochę Church.
Ocena Wiewiórskiej: 7/10.